Amerykanie już kilka razy w historii – począwszy od kryzysu paliwowego połowy lat 70. XX w. – próbowali przesiąść się na mniejsze samochody. Zawsze kończyło się to tak samo: gdy tylko benzyna taniała, zapominali o czymkolwiek mniejszym niż europejski segment D, a nawet E i na powrót przesiadali się do paliwożernych krążowników. Pick-upy zresztą zawsze pozostawały niewrażliwe na rynkowe trendy i chociaż przez lata pojawiały się mniejsze modele, te duże zawsze miały się dobrze i mają do dziś. I nawet jeżeli wielkie V-ósemki ustępują 3,5-litrowym jednostkom V6 z bezpośrednim wtryskiem benzyny, ta Toyota, choć „przyjezdna”, pozostaje wierna amerykańskiej tradycji – ma silnik V8 o pojemności 5,7 l.
Właśnie takie auto, rocznik 2014, trafiło w ręce techników z warsztatu Alltop w Warszawie. Wolnossąca jednostka krzesze 386 KM mocy i 544 Nm momentu obrotowego, a więc mimo rozmiarów porównywalnych z kioskiem Ruchu Tundra porusza się bardzo sprawnie, miło dla ucha przy tym bulgocząc. Rzecz w tym, że określenie „wolnossący” w sposób przewrotny okazuje się zupełnie nieadekwatne wobec wartości zużycia paliwa – wdepnięcie gazu do podłogi powoduje, że w baku powstaje wir i paliwo w zatrważającym tempie znika w czeluściach komór spalania. Z LPG oczywiście nie jest pod tym względem lepiej, ale przynajmniej tankuje się za 40% ceny benzyny.
Aby zaspokoić niemal bezdenny apetyt Tundry, technicy Alltop zastosowali dwa reduktory AC R01 w wersji z czerwoną pokrywą (o wydajności do 250 KM każdy, a więc łącznie jeszcze ze sporym zapasem) oraz osiem wydajnych wtryskiwaczy AC W01 BFC. Komponentami tymi zawiaduje sterownik STAG-300-8 QMAX PLUS, a rolę pokładowej cysterny pełni torus o geometrycznej pojemności 96 l, zamontowany w miejscu koła zapasowego, bez naruszania przestrzeni ładunkowej. Użytkowo taka butla mieści prawie 77 l gazu, co powinno wystarczyć na jakieś… 300 km jazdy po mieście. Przy odrobinie samozaparcia może udaje się w trasie osiągnąć wyniki rzędu 400 km na jednym tankowaniu, ale na więcej nie ma co liczyć – Titanic nie będzie palił jak motorówka i koniec. Tak czy inaczej, 25 l/100 km na LPG to koszt ok. 40 zł, 20 l benzyny potrzebnej na pokonanie dystansu kosztowałoby zaś ponad 80 zł, więc chyba nie ma co marudzić.